— Ach, Anno, źle robisz, że wychodzisz za mąż! Nie poczekałaś na mnie… Przecież sama kiedyś obiecałaś: gdy dorosnę, pobierzemy się. No to trudno, nie życzę wam niczego dobrego! Niech wam się wszystko jak najszybciej rozpadnie! A najlepiej — niech on umrze, a ty zostaniesz wdową!

— Gospodyni? — teściowa uśmiechnęła się krzywo. — Ty jesteś tu tylko chwilową lokatorką. Jak tylko mój syn otworzy oczy, wylecisz stąd i nikt nawet o tobie nie wspomni.A wnuczka zostanie ze mną. I nie licz na to, że pozwolę jej nazywać cię mamą.