Nu voia doamna Elena să dea cheile Luciei și fiicelor ei. Vai, cât nu voia, simțea că e o idee proastă, știindu-i firea obraznică și lăcomia de neam. Dar, femeie mai în vârstă fiind, a cedat: îi era teamă să nu-și supere sora
Nie chciała pani Helena dawać kluczy Lucynie i jej córkom. Oj, jak nie chciała, przeczuwała, że to zły pomysł, znając z natury bezczelność i chciwość kuzynki. Ale starsza już kobieta uległa: bała się urazić siostrę
— Anca, ascultă… — Paweł a strigat din hol, încă încălțat, desfăcându-și șireturile. — Mama zice să ne mutăm în apartamentul bunicului. E un pic dezordine acolo, dar tot e mai bine decât chiria.
— Anka, posłuchaj… — Paweł odezwał się z przedpokoju, jeszcze w butach, rozplątując sznurowadła. — Mama proponuje, żebyśmy przenieśli się do mieszkania po dziadku. Trochę tam bałagan, ale lepsze to niż wynajem.
Nina urca încet scările, strângând în palmă cheile de la mica garsonieră. Era sleită de puteri. De șase ani locuia cu Marek în acea cămăruță la marginea orașului, strângând bănuț cu bănuț, dar un colț al lor tot nu se ivea.
Nina wspinała się powoli po schodach, ściskając w dłoni klucze do małego mieszkania. Była zmęczona do granic. Od sześciu lat żyli z Markiem w tej klitce na obrzeżach, odkładając grosz do grosza, a własnego kąta wciąż brakowało.
— Deci… — notărița, o femeie de vreo cincizeci de ani, cu sprâncene perfect desenate, deschise dosarul. — Nadejda Zawiłowa, mătușa dumneavoastră, a decedat pe trei ale lunii.
— Więc… — notariuszka, kobieta około pięćdziesiątki z idealnie narysowanymi brwiami, otworzyła teczkę. — Nadzieja Pawłowna Zawiłowa, wasza rodzona ciotka, zmarła trzeciego dnia miesiąca.
— Ieși de aici! Cum poți să te porți așa?! — îl huiduiau oamenii din toate părțile.Băiatul s-a strâns în sine, și-a ascuns capul între umeri și s-a întors spre ieșire.
— Wynoś się stąd! Jak tak można?! — syknęli na Pawła ludzie z każdej strony.Chłopiec skulił się, schował głowę w ramiona i ruszył w stronę wyjścia.